"Co chcecie albo wieczór trzech króli" w reż. Michała Borczucha w Teatrze im. Jana Kochanowskiego w Opolu. Pisze Żelisław Żelisławski w Didaskaliach-Gazecie Teatralnej.
Twórcy spektaklu "Co chcecie albo Wieczór Trzech Króli" dokonali znaczącego przesunięcia w tytule dramatu, wysuwając na pierwszy plan frazę "co chcecie", często opuszczaną, gdy wymienia się tę komedię Szekspira. "Co chcecie" nie jest tu ani obietnicą wyjścia naprzeciw pragnieniom widzów, ani radosną deklaracją twórczej swobody. To raczej zadziorne, nieco aroganckie pytanie o nasze oczekiwania wobec Szekspirowskich tekstów i ich inscenizacji. Oczekiwania, które w kulturowym uniwersum stanowią nieusuwalną część traktowanego jako biblia teatru dzieła Stradfordczyka. Genialne teksty, łatwo poddające się uwspółcześniającym zabiegom i stanowiące żelazny element repertuaru. Intencję zrewidowania takiego spojrzenia na Szekspira i podjęcia przewrotnej gry z jego dziełem można odnaleźć już w zamieszczonym w programie dowcipie: cytacie z nieistniejącego hinduskiego szekspirologa Ramadini Diamala w dwóch tłumaczeniach: St. Barańczyka i Mc. Słomczańsk