"Czyż nie dobija się koni?" w reż. Julii Wernio w Teatrze Zagłębia w Sosnowcu. Pisze Aleksandra Czapla-Oslislo w Gazecie Wyborczej - Katowice.
Jeszcze niedawno trup w spektaklu pojawiał się w tragicznym finale. Dziś publiczność czeka na niego od początku. Szkoda, że w sosnowieckiej inscenizacji "Czyż nie dobija się koni?" nie zapytano o zepsucie dzisiejszej publiki. Zaczyna się maratoński konkurs taneczny, w którym główną nagrodą jest 1500 dolarów. Dla wielu uczestników to okazja do wyrwania się z nędzy. Tempo wzrasta, kolejni amatorzy odpadają a pary wleką stopy po parkiecie z wysiłku. Całość kończy się tragicznie dla głównej bohaterki Glorii. I tyle. W bezpiecznej interpretacji Julii Wernio na deskach Teatru Zagłębia w Sosnowcu wszystko jest w zgodzie z książką Horacego McCoy'a z 1932 roku. Wernio stoi po stronie skrzywdzonych ludzi, którzy poniżają się w maratonie tańca, by za wygrane pieniądze spełnić marzenie o godnym życiu. Jednak wiek XXI przynosi znacznie ważniejsze pytanie: Dlaczego to poniżanie tak łapczywie chcemy oglądać? Mnożące się dziś programy typu talk