Przed białostockim sądem finiszuje proces szefa Teatru TrzyRzecze, ale to nie koniec kłopotów stowarzyszenia. Prokuratura wszczęła w jego sprawie kolejne postępowania, o podrobienie weksla, wyłudzenie dotacji i ukrywanie majątku przed wierzycielami. - Chcą nas dorżnąć - uważa Rafał Gaweł.
TrzyRzecze zapisało się nie tylko na kulturalnej mapie Białegostoku. Jego założyciele powołali także Ośrodek Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych, zasypywali prokuraturę zgłoszeniami przestępstw i ujawniali przypadki lekceważenia tych sygnałów przez śledczych. Co tu kryć, skompromitowali Prokuraturę Rejonową Białystok-Północ, nagłaśniając odmowę wszczęcia śledztwa w sprawie swastyki, motywowaną przez prokuratora karkołomnie: nie można jej uznać za zabronione w Polsce propagowanie faszyzmu, bo w Azji jest symbolem szczęścia. Po tym przypadku Prokuratura Generalna wszczęła w Białymstoku kontrolę, okazało się, że nie był on odosobniony i w efekcie szef tej jednostki stracił stanowisko. Weksle, dotacje i ukrywanie majątku Tymczasem Prokuratura Rejonowa Białystok-Północ postawiła Rafałowi Gawłowi 15 zarzutów, dotyczących m.in. oszustw na kwotę ponad 300 tys. zł. Proces przed Sądem Okręgowym w Białymstoku dobieg