Twórcy zdecydowali się ubrać tekst pełen ekonomicznych pojęć w formę bajkowej opowiastki dla dorosłych pełnej odniesień do popkultury i trochę grubo ciosanych, ale trafnych żartów - o spektaklu "Źle ma się kraj" w reż. Weroniki Szczawińskiej w Teatrze Polskim w Bydgoszczy pisze Agnieszka Serlikowska z Nowej Siły Krytycznej.
Niedawno temu, za to gdzieś ponad tęczą, na trawie pojawiła się lodówka. Z lodówki wypadła młoda kobieta zwana "Postacią, co nic nie rozumie". Dziewczyna spotkała cztery inne postacie: Strzeżone Osiedle, Kredyt Bankowy, Szkolną Ławkę i Sprywatyzowaną Kolej Państwową. Początkowo sytuacja przypominała idyllę. Bohaterowie , choć trochę dziwni, wydawali się zadowoleni - wręcz dumni - ze swojego zajęcia. Młoda kobieta wszystkim się zachwycała, raz po raz wykrzykując: "I to ja rozumiem. Lubię to". Jednak nagle coś się zmieniło. Okazało się, że tak naprawdę nikt nie jest ze swojej funkcji zadowolony. Nadszedł kryzys. Tak pokrótce można streścić "Źle ma się kraj" Weroniki Szczawińskiej i Mateusza Pakuły - najnowszą premierę, a zarazem ostatnie zrealizowane w ramach cyklu "Oburzeni" przedstawienie Teatru Polskiego w Bydgoszczy. Spektakl oparto na książce "Źle ma się kraj. Rozprawa o naszych współczesnych bolączkach" zmarłego dwa lata t