Dość tego szkodnictwa! Apeluję - podpisujcie petycję w obronie "Ruchu Muzycznego". Niedługo już ta redakcja przestanie istnieć, Olgierd Pisarenko pójdzie na emeryturę, Kacper Miklaszewski też pewnie ciśnie tą robotą, jeszcze został Krzysztof Kwiatkowski. Ale widać cały plan: pozbyć się wszystkich, sprowadzić biernych, miernych, ale wiernych. I za bezdurno przejąć zasłużony tytuł. Apeluje Dorota Szwarcman na swoim blogu w Polityce.
Właśnie przed chwilą otrzymałam informację, że Tomasz Cyz zwolnił z redakcji "Ruchu Muzycznego" Monikę Pasiecznik. Młoda autorka, specjalizująca się w muzyce współczesnej, była w "Ruchu Muzycznym" od stosunkowo niedawna i zajmowała się odpowiedzialnym działem recenzji. Interesujące, że jako powód zwolnienia Cyz podał swoje własne kłamstwo. Otóż twierdzi, że zamawiała ona u autorów teksty bez porozumienia z "redaktorem naczelnym" (przepraszam, ale o kimś takim w tej roli mogę pisać wyłącznie w cudzysłowie). Po pierwsze, nigdy dotąd żaden naczelny nie wtrącał się do szefa działu recenzji, u kogo ten recenzje zamawia. Po drugie, poszło tym razem o relację z debaty organizowanej przez Instytut Adama Mickiewicza (podczas Warszawskiej Jesieni), którą to relacją - obecną w listopadowym numerze - przechwalał się sam Cyz w audycji w Dwójce. Zapomniał, że sam ją zamówił, i nie ujął jej w budżecie, a potem zresztą groził Kacprowi Mikla