- Jestem tak szczęśliwa, kiedy idę do teatru i kiedy z niego wychodzę, że nie zastąpi tego żaden dzień zdjęciowy. Bo grając inną postać, tak dogłębnie, jak to teatr wymaga, muszę oczyścić się ze swoich problemów i trosk. Poza tym brawa powodują w aktorze stan upicia się, euforii, dają szczęście i siłę - mówi Dorota Segda, aktorka Starego Teatru w Krakowie.
Na spektakle do krakowskiego Teatru Starego i na zajęcia ze studentami szkoły teatralnej (ostatnio została rektorem tej uczelni) aktorka przyjeżdża... rowerem. Mówi, że tak szybciej i prościej. Kocha poezję. Jej dom tonie w książkach. Każdego dnia musi przeczytać jakiś wiersz. Mówi, że to z poezji czerpie radość życia. Rozmowa z aktorką Dorotą Segdą: Choć widzowie pokochali panią za rolę Agaty Kwiecińskiej w "Na dobre i na złe" czy siostry Faustyny, pani deklaruje się, że jest aktorką teatralną. Dlaczego? - Bo teatr ma magię. I każdego dnia aktor ma szansę na przeżywanie katharsis. Jestem tak szczęśliwa, kiedy idę do teatru i kiedy z niego wychodzę, że nie zastąpi tego żaden dzień zdjęciowy. Bo grając inną postać, tak dogłębnie, jak to teatr wymaga, muszę oczyścić się ze swoich problemów i trosk. Poza tym brawa powodują w aktorze stan upicia się, euforii, dają szczęście i siłę. To Nel z "Pustyni i w puszczy" rozpali�