- Nie da się teatrowi odebrać głosu, zapewniam panią. Co najwyżej, będziemy jeszcze bardziej twórczy, użyjemy nowych symboli, to i owo pokażemy inaczej, ale na pewno nie wycofamy się z rozmowy o sprawach ważnych - mówi Dorota Ignatjew, dyrektor artystyczna Teatru Zagłębia w Sosnowcu, w rozmowie z Henryką Wach-Malicką z Polski Dziennika Zachodniego.
Delikatna blondynka. Wygląda na osobę, którą można przestraszyć głośnym słowem. Ale lepiej niech nikt nie próbuje... Bo zderzy się z silną osobowością. Dziennik Zachodni rozmawia z Dorotą Ignatjew - dyrektor artystyczną Teatru Zagłębia w Sosnowcu: Gdy weszłam do pani gabinetu, czytała pani "Uległość" Michela Houellebecqa, futurystycznie złowieszczą opowieść o umieraniu "starej" Europy. Czeka nas adaptacja tej książki w Teatrze Zagłębia? - Raczej nie. Choć faktycznie, to jest temat, jaki pewnie by nas zaintrygował. Lubimy nakłuwać balon, czujemy potrzebę stawiania trudnych pytań. A jaka była pierwszą, na jaką natrafiła po objęciu dyrekcji artystycznej w Teatrze Zagłębia? - To nie była trudność, tylko wielka niewiadoma. A sytuacja - specyficzna. Wystartowałam w konkursie na dyrektora, nigdy wcześniej nie będąc w Sosnowcu. A nawet nie znając żadnego przedstawienia Teatru Zagłębia... Głównie pamiętam więc pierwsze pytani