"Hopla, żyjemy" w reż. Krystyny Meissner w Teatrze Współczesnym we Wrocławiu. Pisze Magda Piekarska w Gazecie Wyborczej - Wrocław.
"Hopla, żyjemy!" Krystyny Meissner miał być opowieścią o godnej starości. Dostaliśmy historię dwojga młodych (mimo kilku zmarszczek) ludzi, którzy przez pomyłkę losu i podłość najbliższych trafili do domu starców, żeby odnaleźć tam późną namiętność. Starość pozostała na marginesie Wybierając się w ubiegły piątek na spektakl, trzymałam kciuki za Krystynę Meissner. Chciałam, żeby na do widzenia (spektaklem pożegnała się z Teatrem Współczesnym jako dyrektorka) pokazała pazur i zagrała na nosie wrocławskim urzędnikom, którzy przekonywali, że w przypadku tej sceny pokoleniowa zmiana jest konieczna. Nie udało się. "Hopla, żyjemy!" miało być niepokorną opowieścią o starości, próbą przełamania tabu, odkrywania prawd niewygodnych. Tymczasem zobaczyliśmy zafałszowany obraz, spektakl zbudowany z klisz i zużytych konwencji, w którym kropka nad "i" zostaje postawiona na długo przed finałem - krzepiącym, ale usz