EN

6.04.2004 Wersja do druku

Dopłaty do rzodkiewek

"Unia bez tajemnic " w reż. Marcina Sławińskiego w Teatrze Polskim we Wrocławiu w recenzji Leszka Pułki.

"Unia bez tajemnic " warta jest każdych pieniędzy. Bo na której scenie zobaczycie Edwina Petrykata w kastiumie pszczółki Mai, a Aldonę Struzik w dezabilu z "Różowej landrynki"? Komedia Edwarda Taylora o półprywatnym życiu urzędników Unii Europejskiej zapewne nie jest lepsza ani gorsza od tysiąca innych fars, w których pozornie purytańscy oficjele okazują się dziwkarzami, cynikami i birbantami. Zupełnie jak w czasach genialnego "Rejsu" za bałamuctwo polityków i tak płacimy "my, czyli społeczeństwo". Ale też odmiennie niż w "Rejsie" to nie absurd ideologii bawi widzów Teatru Poniedziałkowego, ale niepowstrzymana lawina gagów. Kiepsko wychodzi Taylorowi w interpretacji Marcina Sławińskiego ekspozycja, czyli pierwsze pół godziny, podczas których bohaterowie dość mozolnie opowiadają o pretekstach akcji. O zagubionej walizce sir Cliva Partridge'a (Paweł Okoński), który czeka na nominację na wysokiego urzędnika Unii, a musi przyjąć poprzednika

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Dopłaty do rzodkiewek

Źródło:

Materiał nadesłany

Gazeta Wyborcza-Wrocław nr 82

Autor:

Leszek Pułka

Data:

06.04.2004

Realizacje repertuarowe