PUBLICZNOŚĆ bawi się znakomicie, krytycy teatralni natomiast kręcą nosami. Tak można by określić w skrócie sytuację jaka powstała po premierze czechowowskiego "Płatonowa" w Teatrze Narodowym. Sprawcą zamieszania jest oczywiście Adam {#os#835}Hanuszkiewicz{/#}. Od lat reżyser ten zatrważa swoją działalnością co bardziej dogmatycznych obrońców klasyków dramatu. Co by jednak o jego Kordianach, Hamletach, Balladynach nie powiedzieć - nigdy nie są to inscenizacje letnie, pozwalające widzowi na obojętność. Ten tylko potrafi to docenić kto zanudzany bywał niejednokrotnie na sztukach-akademiach ku czci. Sam Hanuszkiewicz tłumaczy przekonywająco dlaczego poczyna sobie z klasykami tak a nie inaczej. W programie do "Płatonowa" pisze: "Zmieniam swoje teatralne środki - raz hondy, raz czarne, kotary, raz prawdziwa trawa, raz kiczowaty pejzaż - i robię to wszystko nie po to, aby świat zadziwić, ale żeby poruszyć wyobraźni�
Tytuł oryginalny
Donżuan w błazeńskiej czapce
Źródło:
Materiał nadesłany
Dziennik Ludowy Nr 31