Redakcyjni szefowie uczą: "Nie wymądrzaj się, nie filozofuj, nie intelektualizuj, pisz zwięźle i jasno co jest grane", czyli "co autor chciał nam powiedzieć". Zapragnąłem spełnić postulat, niestety nie ogarnąłem głębi utworu pt. "Trzema krzyżykami", to zaś co ogarnąłem, wydało mi się po prostu banalne. Niewykluczone, że jestem tępakiem, tradycjonalistą, a nawet obskurantem (wszak zdążyło się już być "ciemnogrodzkim kreacjonistą"), ale słowolejstwo "Trzema krzyżykami" wydaje mi się chwilami bełkotliwe, chwilami znów grafomańskie. Można wskazać na długi szereg, najznakomitszych zresztą autorów, z których wywiedziono poszczególne wątki. Można wskazać co i skąd przeniesiono do sztuki na zasadzie niemal cytatu, parafrazy, a nawet persyflażu. Tylko że wszystko jest niespójne i niezborne. I "spływało" po mnie, choć pierwowzór robił wrażenie. Nie jestem także wcale przekonany, że autorzy są najlepszymi realizatorami
Tytuł oryginalny
Donos na siebie
Źródło:
Materiał nadesłany
"Słowo Polskie" nr 273