Czy można się nie podniecać radośnie zapowiedzią wystawienia w teatrze "Don Kichota"? Zobaczyć na renomowanej scenie arcydzieło obrosłe w legendę i w bibliotekę, spotkać Rycerza Smętnego Oblicza... I od razu powstają pytania: Po co ta teatralna operacja z epopeją Cervantesa? Co z niej pokazać i jak? Czym przemówić do współczesnego widza? Bogactwo materiału literackiego oszałamiające. Możliwości koncepcji inscenizacyjnych jest wiele. Na scenie Kameralnej Starego Teatru Wielkiego w Krakowie marny spektakl o Błędnym Rycerzu. Marek Fiedor, autor adaptacji i reżyser, wykroił, co chciał, z gigantycznej powieści i pokazał Rycerza z La Manczy w towarzystwie Sanczo Pansy, siostrzenicy Antonii, Gospodyni, Plebana. Balwierza, Samsona Carrasco oraz grupy postaci baśniowych. Tyle - z rojowiska barwnych postaci. Cała skomplikowana sprawa dzieje się w zgrabnie umownej i funkcjonalnej scenografii autorstwa Małgorzaty Szczęśniak (dwoje drzwi po obu stronach scen
Tytuł oryginalny
"Don Kichote", czyli szkolna etiuda
Źródło:
Materiał nadesłany
Słowo - Dziennik Katolicki nr 115