"Dulcynea" w reż. Adama Frankiewicza w Białostockim Teatrze Lalek. Pisze Monika Żmijewska w Gazecie Wyborczej - Białystok.
W Białostockim Teatrze Lalek trójka aktorów bez słów opowiada historię inspirowaną Cervantesem. Nie jest to dosłowne przeniesienie na scenę dziejów rycerza walczącego z wiatrakami, ale rodzaj pewnej sugestii, impresji malowanej światłem, muzyką i gestem (...) i w patykowatym osobniku wędrującym nieporadnie przez scenę łatwo rozpoznać czołowego marzyciela, Don Kichota. Choć to Don Kichot, doprawdy, intrygujący. Ludzik zmontowany z drucików, trybików, kółeczek. Z pajęczymi odnóżami. Kroczy niepewnie przez scenę, przygląda się z uwagą wszystkiemu, wszystko chce sam sprawdzić, a wszystko to czyni wolno, ospale (...) Wszystko to brzmi może cokolwiek dziwacznie, ale, o dziwo, ma nastrój (...) Nic nie jest tu oczywiste, nawet Dulcynea, której twarz, naszkicowana ołówkiem, piórkiem pojawia się na podświetlonej kartce nad głową Don Kichota, znika, za chwilę znów się pojawia. Dulcynea to raczej wyobrażenie, idea, mit niż osoba z krwi i koś