EN

16.03.1970 Wersja do druku

"Don Juan" we Wrocławiu

To prawda, że "Don Juana" molierowskiego niełatwo jest dzisiaj wystawiać. Że ta dziwna, na poły fantastyczna komedia (czy tragikomedia) będąca właściwie dialogiem toczonym z pozycji dwu racji musi mieć "klucz". Że nie pasuje tu klucz stosowany do innych sztuk molierowskich, tych bardziej "życiowych", konkretnych. Że wreszcie ten "Don Juan" uznawany był przez wiele lat za "dzieło ciemne, dziwaczne i nieskładne". Inna sprawa, że niesłusznie. Ale wszystkie te prawdy razem wzięte nie usprawiedliwiają kształtu wrocławskiego przedstawienia). Trudno pojąć, czym ono jest. Najprostsza odpowiedź powinna brzmieć: zlepkiem pomysłów, amalgamatem konwencji, wzorcem niespójności konstrukcyjnej i nieprzystawalności treści do formy. I jeszcze: możliwością nie wykorzystanych szans. A także dowodem na brak owego "klucza". Spójrzmy po kolei na poszczególne elementy spektaklu. Don Juan (Andrzej Hrydzewicz) jest sobie po prostu młodzieńcem bimbającym na wszystko, ca

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

"Don Juan" we Wrocławiu

Źródło:

Materiał nadesłany

"Słowo Powszechne" nr 63

Autor:

T. Krzemień

Data:

16.03.1970

Realizacje repertuarowe