Owszem. A takie gładkolicy, długorzęsy i gładkoskóry. Słowem - baba. I to jaka! Jeśli wielka Sara Bernhardt mogła zagrać Hamleta, to dlaczego "mała" Fijałkowska nie miałaby tego zrobić z Don Juanem? I takim oto sposobem mamy na scenie totalną przebierankę, czyli "jedno-płciowe" przedstawienie.
Wbrew pozorom, ów "Don Juan" po damsku wcale nie oznacza łamania konwencji w naszym teatrze. To (czyt: łamanie) mamy już dawno za sobą. A reżyser przedstawienia, Jan Kulczyński tym bardziej. Wszak to on przecież, dziesięć lat temu, pokazał w Starej Prochowni niebywały szekspirowski "Wieczór Trzech Króli". Wszystkie role zagrały kobiety. Szczęśliwcy, którzy wówczas obejrzeli to przedstawienie do dziś je wspominają. A zwłaszcza gdy znowu oglądają Ryszardę Hanin, pamiętną w roli uroczego sepleniącego Malwolia w "Wieczorze Trzech Króli", a teraz niemniej urokliwego, doskonałego Sganarelle'a w "Don Juanie" Moliera. Do tego samego przewrotnego pomysłu inscenizacyjnego co w "Wieczorze Trzech Króli", wrócił Jan Kulczyński w "Don Juanie". Oto w Sali Wystawowej Teatru Dramatycznego (czyt: w wytwornym salonie) 16 aktorek tego teatru (w tym jedna gościnnie: Stanisława Stępniówna) wcieliło się w postacie sztuki Moliera (czyt.: ele