EN

5.04.1970 Wersja do druku

Don Juan i teatr nieba

Na scenie panuje zimne błę­kitne światło, odbite od bar­wy jej tła. Pośrodku opada pionowo postrzępiona chorą­giew; na niej czerwienieje ni to ludzki, ni to ptasi kształt. Spada­nie. Upadek zbuntowanych aniołów, upadek Prometeuszy. Upadek Don Juana. Tak wyeksplikował plastycz­nie Hasior sytuację niepokornego Molierowskiego bohatera. Umieścił go w lesie tajemniczych świętych znaków, pulsujących jaskrawą od­pustową barwą chorągwi. Dwójmową tych znaków - konwencjonalnie błękitnej przestrzeni, owej pustki między niebem a ziemią, gdzie roz­grywa się los Don Juana, i tejże ziemi: magicznych, ekspresyjnych, a przecież równie konwencjonalnych "świętych" przedmiotów mitu - określił dramatyczną pozycję bohate­ra, sprzeczną i z niebem, i z ziemią. Don Juan Hasiora nie jest więc tylko i po prostu obłudnikiem, któ­ry wedle słów Bohdana Korzeniew­skiego "istnieje dla końcowej hipo­kryzji, gdyż wszystko, co robi po­przednio, nieubłaganie

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Don Juan i teatr nieba

Źródło:

Materiał nadesłany

Życie Literackie

Autor:

Elżbieta Morawiec

Data:

05.04.1970

Realizacje repertuarowe