Reżyser przedstawienia twierdzi, iż nie widział Casanovy Federica Felliniego. Tym bardziej zadziwiające wydaje się podobieństwo intencji słynnego mistrza kina i twórcy inscenizacji Don Juana Moliera w legnickim Teatrze Dramatycznym, Józefa Jasielskiego. Przy całej dysproporcji sił i środków, przy całej różnicy artystycznego poziomu, w obu przypadkach chodzi o tę samą relację między człowiekiem prawdziwym a człowiekiem stworzonym na użytek świata i wybujałych ambicji. O ten sam dramat człowieka uwięzionego we własnym micie i rozpaczliwie walczącego o dochowanie temu mitowi wierności. Nie chcę, by porównanie to miało jakąkolwiek moc wartościującą; po prostu nieodparcie nasuwa się widzowi obu realizacji. Już w drugiej scenie przedstawienia, kiedy po raz pierwszy oglądamy owego - jak nakazuje tradycja - zazwyczaj pięknego, młodego, wspaniałego, uwodzicielskiego Don Juana, okazuje się, że nie jest on ani piękny, ani uwodzicielski, ani nawet mio
Źródło:
Materiał nadesłany
Teatr, nr 17-18