"Don Giovanni" Wolfganga Amadeusza Mozarta w reż. André Hellera-Lopesa w Operze Wrocławskiej. Pisze ks. Andrzej Draguła w kwartalniku Więź.
W Mozartowskim "Don Giovannim" w reżyserii André Hellera-Lopesa szaleństwo staje się zaraźliwe i wydaje się ogarniać wszystkich. Że miłość jest szaleństwem, wiadomo powszechnie. Tylko czy w Mozartowskim "Don Giovannim" chodzi o miłość? Nie. Chodzi o pożądanie i uwodzenie, dla których słowa o miłości są tylko przykrywką. Im słodsze, tym bardziej uwodzicielskie. Czy to się leczy? Tak - odpowiada André Heller-Lopes, reżyser najnowszej premiery w Operze Wrocławskiej. A skoro szaleństwo, to tylko w szpitalu dla obłąkanych. Tylko czym leczyć? "Elektrowstrząsy lub hipnoza, /złoty lek na wszystko - prozac" - chciałoby się odpowiedzieć za "Przekleństwem Millhaven" Nica Cave'a. Elektrowstrząsów co prawda nie ma, ale tabletki i owszem, ordynowane są co jakiś czas. Z jakim skutkiem? Zdaje się, że ze znikomym. Szaleństwo wydaje się ogarniać wszystkich. To dość nietypowy przybytek dla obłąkanych. Psychiatra już nie mieści się w klasztorze,