Po wielu latach powraca na deski Teatru Wielkiego w Warszawie monumentalny "Don Carlos" Verdiego. I to jest właściwie jedyna naprawdę dobra wiadomość, którą mogę przekazać. Nowy spektakl jest bowiem adresowany wyłącznie do najbardziej wytrwałych miłośników opery. Po pierwsze, wielkiej cierpliwości wymaga już samo dotrwanie do końca. Zdecydowano się bowiem na wersję najdłuższą, trwającą (z przerwami) 4,5 godziny. W czasach, gdy wszystkim się ciągle spieszy, był to pomysł - delikatnie mówiąc - niekonwencjonalny. Wielką miłością do operowej muzyki trzeba też pałać, by wytrzymać to, co dzieje się na scenie. Krzysztof Warlikowski chciał nadać spektaklowi wymiar uniwersalny, ale skończyło się na nudzie i banale. Oryginalny i twórczy jest pomysł dyrekcji Teatru Wielkiego, by kolejne premiery powierzać młodym, utalentowanym reżyserom teatralnym i filmowym. Czasami efekty są doskonałe ("Król Roger" Mariusza Trelińskiego), czasami jednak - m
Tytuł oryginalny
Don Carlos dla wytrwałych
Źródło:
Materiał nadesłany
Polityka nr 45