"Don Carlo" w reż. Willy'ego Deckera w Teatrze Wielkim - Operze Narodowej w Warszawie. Pisze Olgierd Pisarenko w Ruchu Muzycznym.
Przedstawienie, które po dziesięciu latach wciąż pojawia się na scenach, można chyba uznać za klasykę. Zwłaszcza, gdy jego twórcą jest Willy Decker, jeden z najciekawszych współczesnych reżyserów operowych. Warszawska publiczność zetknęła się z jego stylistyką przez wystawioną u nas przed trzema laty "Elektrę". Teraz przyszła pora na "Don Carlosa" w czteroaktowej wersji włoskiej. Spektakl przyjęto dobrze, acz bez przesadnego entuzjazmu. Byli i tacy, którzy uznali Deckera za konserwatystę i nudziarza, a ponieważ reżyser osobiście nie pofatygował się do Warszawy, lecz przygotowanie spektaklu powierzył asystentce, jej właśnie przypisali winę za swe rozczarowania. Przedstawienie warszawskie, jak tu i ówdzie twierdzono, było "niedopracowane". Oczywiście, zawsze można dopracować lepiej, ale czyżby reżyser sam nie wiedział, co czyni? Przedstawienie warszawskie jest wszak kopią oryginalnego spektaklu z Amsterdamu, który całkiem niedawno, w zesz�