W Meksyku wielbiciel jej głosu powiedział": "Dzięki pani byłem dzisiaj w niebie". Żeby innych wprowadzać do nieba Dominika Zamara długie godziny ćwiczy w samotności, a potem śpiewa ukochaną partię z "Toski": "Żyję sztuką, żyję miłością".
Operę uważa za królową sztuk. - To nie tylko śpiew, ale i teatr, monumentalne wyrażanie emocji - mówi. Jasny warkocz podkreśla jej młodość. A to wprowadza zamieszanie, bo zaczynamy się zastanawiać, kiedy zdążyła wystąpić na tylu scenach świata. Śpiewała w Accademia Teatro alla Scala w Mediolanie i w nowojorskiej Avery Fisher Hall przy Metropolitan Opera. W Warner Grand Theatre w Los Angeles brała udział w koncercie prowadzonym przez Kevina Spacey. Kiedy zeszła ze sceny, przybiegł jej pogratulować jako pierwszy. Zdecydowała, że sztuce podporządkuje życie, i dotąd nie założyła rodziny. Podobnie jak jej ulubiona sopranistka Renata Tebaldi, która śpiewała za czasów Marii Callas. Z Callas natomiast ma wiele wspólnego przez nauczyciela - maestro Enrico De Mori. Ten wybitny dyrygent pracujący z legendarną śpiewaczką uwierzył w nią i przez ponad rok dawał jej bezpłatne lekcje. Mimo że deklaruje podporządkowanie życia sztuce, jest przekonana,