- Wciąż staramy się pozyskać nowych widzów, choćby studentów słupskiej uczelni. Nie jest łatwo, ale walczymy o tego młodego widza. Nie tylko, by chodził do naszego teatru, ale też, by po ukończeniu studiów pozostał w tym mieście - z Dominikiem Nowakiem, dyrektorem Nowego Teatru im. Witkacego w Słupsku, rozmawia Gabriela Pewińska z Polski Dziennika Bałtyckiego.
Nowy Teatr rozpoczął sezon od tournée do Sopotu i Wejherowa. Odbyły się tu drugie premiery słupskiej sceny, w Sopocie - "Nocnego autobusu", w Wejherowie - "Dwojga biednych Rumunów mówiących po polsku". - Mamy już za sobą podobną koprodukcję z Teatrem Nowym w Krakowie, z którym zrealizowaliśmy spektakl "Las Villas". Taki teatralny pomost ciekawie funkcjonuje przynajmniej z dwóch powodów. Po pierwsze ze względów finansowych, gdy dwie instytucje ponoszą wspólne koszty wystawienia spektaklu. Po drugie, Nowy Teatr funkcjonuje w niewielkim mieście, w którym z 80 proc. potencjalnych widzów progi teatru przekracza ledwie 5 proc. Tak więc w samym Słupsku obejrzy nasze spektakle niewiele osób, a gdy zagramy je w innych miastach, tytuł dłużej utrzyma się na afiszu. Stąd pomysł. "Nocny autobus", zrealizowany przez reżysera z Sopotu, Tomasza Kaczorowskiego, dzięki pomocy stypendium marszałka województwa miał swoją drugą premierę w sopockim Teatrze Boto. C