- Wbrew pozorom aktorstwo jest trudną sztuką. Łatwo jest grać byle jak i źle. Dobrze zagrać, tak, żeby nie było widać aktorstwa, jest naprawdę bardzo trudno - mówi ARTUR BARCIŚ, aktor Teatru Ateneum w Warszawie.
Znany aktor zaczyna zajmować się komentowaniem rzeczywistości. Polityki, spraw społecznych, obyczajów... To z naszą rzeczywistością jest tak źle, czy Pan w pewnym momencie odkrył, że aktorstwo to za mało? - Wydawało mi się po prostu, że mogę swoją postawą - czy tym, co sądzę o otaczającej mnie rzeczywistości - jakoś pomóc ludziom. W tym sensie, że jeśli ktoś czuje się osamotniony ze swoimi poglądami i odnajduje je w tym, co ja piszę, to może mu być fajniej w życiu. Bo sobie pomyśli - o, ja lubię tego aktora, a on myśli tak samo. Albo, jeśli ktoś myśli zupełnie inaczej, to może zada sobie pytanie - dlaczego on tak sądzi? A jeśli ktoś zadaje sobie pytania, to już bardzo dobrze. Taki był początek tego wszystkiego. Potem zrobiło się niedobrze - moja konieczność komentowania rzeczywistości zrobiła się nieprzyjemna, bo nieprzyjemnie zrobiło się w kraju. I właściwie nie chciałem już tego robić. Bo gdybym miał pisać to, co my