EN

13.01.2012 Wersja do druku

Dokąd z Paszportem Polityki?

Zaczynały jako certyfikat jakości dla znanych i cenionych. Przez lata były dla artystów szansą na promocję i nowe otwarcie w ich twórczości. Stopniowo stają się zobowiązaniem. Przyznawane od 1993 roku Paszporty Polityki to dziś nie tyle laur za dokonania, ile symboliczny kontrakt, z którym nie wszyscy odznaczeni czują się wygodnie - pisze Joanna Derkaczew w Gazecie Wyborczej.

Komu faktycznie przydał się Paszport Polityki? Kto zajechał daleko, kto juz nigdy nie wrócił, a kto przejadł diety na podróż i nigdy nie ruszył się z miejsca? Przy okazji zeszłorocznej edycji przez media przetoczyła się dyskusja, czy artystom zaangażowanym wolno w ogóle taki Paszport przyjmować? Nagrodzeni w kategorii teatr krytycy "bezkrytycznego neoliberalizmu" Monika Strzępka i Paweł Demirski byli namawiani, by wręcz zbojkotować całą imprezę. Ostrzegano ich, że odbierając statuetkę i "diety" (10 tys. zł), stracą prawo do wygłaszania jakichkolwiek kontrowersyjnych opinii. Staną się automatycznie częścią establishmentu. Artyści odpowiedzieli "życzliwym doradcom" ostro, Paszport przyjęli, a kolejnymi spektaklami pokazali, że siła polemiczna i wkurzenie na system wcale w nich nie osłabły. Co się jednak stało z samymi Paszportami, skoro zarzut "przyjmiesz= sprzedasz się" w ogóle mógł zostać na poważnie sformułowany? Czy którykolwiek z

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Dokąd z Paszportem "Polityki"?

Źródło:

Materiał nadesłany

Gazeta Wyborcza nr 10 - dodatek - Gazeta Telewizyjna

Autor:

Joanna Derkaczew

Data:

13.01.2012