Przeglądając liczne opinie telewidzów o programie poniedziałkowego teatru łatwo się można przekonać, że widownia ta, przyzwyczajona do wysokiego poziomu aktorstwa i ambitnego repertuaru, tęskni na co dzień za sztuką, która mówiłaby w sposób prosty i zarazem wzruszający o zwykłym życiu współczesnego człowieka. W sztuce Gustawa Kolińskiego "Dokąd wiodą te drogi?" (emisja 31 marca br.) widzę właśnie szlachetną próbę wyjścia naprzeciw tego typu życzeniom największej naszej widowni. Wracając do tamtych trudnych dni sprzed ćwierćwiecza i pokazując ludzi zranionych fizycznie i psychicznie przez wojnę - autor próbuje zawrzeć w tej sztuce to, co tak rzadko ożywia naszą współczesną dramaturgię: wiarę w drugiego człowieka, humanizm, owo ciepło i siłę, która czyni znośniejszym najtrudniejsze nawet przeżycia. I to właśnie wydaje mi się najcenniejsze w owej opowieści o końcu wojny i wchodzeniu w nową, nie znaną rzeczywistość. Scenari
Tytuł oryginalny
Dokąd wiodą te drogi?
Źródło:
Materiał nadesłany
Ekran nr 15