"Wodzirej" w reż. Remigiusza Brzyka na scenie Teatru IMKA w Warszawie. Piszą: Jacek Cieślak i Jan Bończa-Szabłowski w Rzeczpospolitej.
Film Falka był o chałturze, spektakl Brzyka jest chałturą - uważa Jacek Cieślak. - To opowieść o ludzkich marzeniach - broni sztuki Jan Bończa-Szabłowski. Pro Spektakl dla myślących Jan Bończa-SzabŁowski "Wodzirej" na scenie warszawskiej IMKI inspiruje, odwołując się do magii teatru i wyobraźni widzów. Reżyser Remigiusz Brzyk po raz drugi - po głośnej "Brygadzie szlifierza Karhana" - rozlicza się ze spuścizną PRL. Kultowy film Feliksa Falka z lat 70. ze znakomitą rolą Jerzego Stuhra stał się dla Brzyka jedynie pretekstem do spojrzenia na świat show-biznesu. Przedstawienie w Teatrze IMKA można odebrać jako uniwersalną opowieść o ludzkich marzeniach, niespełnionych pragnieniach. O tym, że niemal każdego dnia jesteśmy poddawani testom, łudzeni nadziejami, mamieni obietnicami. Czasem zaś spektakl Brzyka przybiera formę baśni z zaskakującą puentą. Lutek Danielak, tytułowy bohater grany przez Wojciecha Błacha, marzący o popro