"Grochów" wg opowiadania Andrzeja Stasiuka pod opieką artystyczną Agnieszki Glińskiej w Teatrze Dramatycznym w Warszawie. Pisze Tomasz Miłkowski w Dzienniku Trybuna.
Niewielka, chuda książeczka, jak to zwykle u Stasiuka, który wystrzega się gadatliwości - zaledwie cztery opowiadania i niespełna sto stron druku. Wszystkie o umieraniu i tajemnicy upływającego czasu. Właściwie jedno dłuższe (jak na Stasiuka) opowiadanie i trzy miniatury. Tytułowy "Grochów (Opowiadanie dla Olka)" poprzedzają te krótsze: "Babka i duchy", o babce, która w kącie swego wiejskiego domostwa wspominała ze spokojem osobliwe spotkania z duchami i stworami dziwnego pochodzenia aż na ich podobieństwo się rozpłynęła. To było pierwsze zderzenie narratora ze śmiercią. Doświadczenie dla dziecka jeszcze niejasne. Inne, zupełnie inne przyniosła znajomość, właściwie przyjaźń z Augustynem. Choć nazwisko pisarza z Izdebek, Augustyna Barana (1944-2010), autora trzech książek ("Głowa wroga", "Tau, tau" i "W pełni księżyca") nie pada tu ani razu, wiadomo, że to o niego idzie i następstwa wylewu, którego doznawszy nie wrócił już do swego