Maska błazna, rozbawiacza tłumów, faceta od rozrywki na początku daje popularność i pieniądze, ale z czasem zaczyna przeszkadzać. Zwykle koło czterdziestki zaczyna się szukanie wyjścia ewakuacyjnego. Ulubieńcy masowej wyobraźni wchodzą w smugę cienia. Dla niektórych to wstęp do całkiem nowej kariery - pisze Aneta Kyzioł w Polityce.
W powszechnej świadomości Tomasz Karolak to ten sympatyczny, misiowaty gość z przerwą między jedynkami. Włamywacz nieudacznik z "Ciała" Saramonowicza i Koneckiego, podstarzały punkowiec z serialu "39 i pół", wygadany juror z telewizyjnych programów "Jak oni śpiewają" i "Tylko nas dwoje", celebryta, regularnie opowiadający kolorowej prasie o kolejnych narzeczonych, problemach z dojrzałością, o miłości do córki, która zmienia życie mężczyzny itd. W marcu zakres tematów poszerzył się o blaski i cienie prowadzenia prywatnego teatru. "Któregoś dnia pomyślałem: zagrałem w filmach, które miały kilkumilionową widownię, no i co? Zagrałem główną rolę w serialu, który przyniósł mi popularność i sympatię, no i co? Zobaczyłem swoją gębę na okładce gazety z owcą na barana i co dalej? Zrozumiałem, że doszedłem do pewnego muru i powinienem wrócić do sedna tego, czego uczyli mnie w szkole teatralnej. Właśnie w tym wieku i w tym momencie" - t�