Powiedział ktoś do pani de Sade "Masz chyba często stracha, przyznaj!" "Och, nie tyle stracha, ile Mam całą pupę w bliznach". Na taki wierszyk nie trafiłem przy spóźnionej i prawie dziesięć lat temu, lekturze słynnego "Maga". Zbiegiem okoliczności w kilka dni później wierszyk ten rozwinął mi się na gorzowskiej scenie w prawie dwugodzinną sztukę i słowo daję nie bardzo wiem po co. Jej temat, skąpany w obfitym deszczu słów specjalnie wymyślonych w tym celu przez nieszczęsnego (sepuka!!!) Yukio Mischimę, autor fraszki skwitował zaledwie w kilku słowach. Rzecz jasna, że twórcy nowej premiery w Teatrze im. Osterwy - "Madame de Sade" - swoje na nią uzasadnienie mają. Najbardziej chyba wiarygodne autorzy kostiumów i scenografii Ewa i Wiesław Strebejkowie, jako że w salonie odległym w czasie i przestrzeni nic się nie dzieje, a tylko toczy się rozmowa wytwornie wystrojonych kobiet. I tak właśnie było. Nawet jeszcze dla Strebejków lepiej, bo
Tytuł oryginalny
Dogrywać do końca
Źródło:
Materiał nadesłany
"Gorzowska Gazeta Nowa" nr 90