"Czarownice z Salem" w reż. Jacka Bunscha to ciekawa plastyczno-muzyczno wizja poparta solidną grą występujących w przedstawieniu aktorów
Spektakl ma dwie różne odsłony. W pierwszej części reżyser chce nas oczarować niemal malarskim obrazem Salem - XVII-wiecznej amerykańskiej osady, w której życie biegło ustalonym torem, a w której nagle zaczynają dziać się rzeczy niecodzienne. Służy temu scenografia, gdzie przejrzystym tiulem wyraźnie oddzielone są od siebie dwa plany. Na dalszym co jakiś czas pojawia się korowód postaci niczym mroczna procesja. Tam też tańczą "nagie czarownice", od pierwszej sceny budząc na widowni nastrój napięcia, co podkreśla jeszcze wykorzystana w spektaklu muzyka Carla Orffa. To właśnie ten "nieskromny" taniec stanie się powodem późniejszych nieszczęść, jakie spadną na spokojną dotąd osadę. Zgorszeni mieszkańcy purytańskiego Salem szybko połączą to wydarzenie z przypadkami "dziwnych" chorób, śmierci, opętań i za sprawą miejscowego pastora Parrisa (Zbigniew Filary) i jego siostrzenicy Abigail (Katarzyna Sadowska) rozpętają spiralę oskarżeń o