Spektakl trzyma w napięciu. Ta opowieść o młodym narkomanie miażdżonym dosłownie przez nałóg, narkomanie osaczonym i bezbronnym, mimo że bardzo kochanym przez najbliższych - jest opowieścią tragiczną. Wstrząsa i każe myśleć, może dlatego właśnie, ża autor powstrzymuje się od jakiegokolwiek komentarza - było tak i tak, powiada, a nie moją już jest rzeczą zastanawiać się, dlaczego. Tak, ale sztuka jest przegadana. Ma wiele dłużyzn i powtórzeń, które nie wnoszą nic nowego. Dwa "trójkąty" - ojciec kochający tylko jednego z synów, oraz małżeństwo i "ten trzeci" (tu - młodszy brat) darzący beznadziejną miłością bratową; otóż te dwa "trójkąty" naszkicowane są niedbale i szablonowo. Reżyser - ANDRZEJ {#os#2589}WAJDA{/#} - zrobił spektakl oryginalny i "filmowy". Operował skrótem i zbliżeniem - jeżeli ważny jest dialog toczący się w jednym rogu sceny, to postacie stojące gdzie indziej niemalże zastygają w bezruch
Tytuł oryginalny
Dobrze i źle o "Kapeluszu"
Źródło:
Materiał nadesłany
Express Łódzki