On się nigdy nie obrażał, szkoda mu było czasu na drobiazgi. Był dobry, wyrozumiały. Zrobił dziesiątki przedstawień teatralnych, filmów. Pracoholik, który się nie spieszył. Wciąż zapalony do kolejnej sztuki, filmu, eksperymentu w Zakopanem, Gdyni, Legnicy - zmarłego nagle PIOTRA ŁAZARKIEWICZA wspomina Piotr Pacewicz.
W czwartek miał w naszej "Gazeta Café" czytaną próbę najnowszej sztuki Havla. Zadzwoniłem wieczorem, tłumaczyłem nieobecność. - Co ty! - zaśmiał się Piotrek Łazarkiewicz. On się nigdy nie obrażał, szkoda mu było czasu na drobiazgi. Był dobry, wyrozumiały. Potrafił rozmawiać z każdym i każdego przekonać. Po prostu zaczynał mówić, lekko się zacinając, przedstawiał pomysł i wciągał cię, po chwili już byłeś w jego projekcie. Albo odwrotnie - słuchał i zaczynał myśleć z tobą. Tak się nakręcaliśmy. Jako przyjaciel "Gazety" zrobił pro bono telewizyjne reklamy społeczne, m.in. akcji "Rodzić po ludzku". Zagrała w nich Maria Peszek, wystąpiło wielu innych aktorów - wszyscy za darmo, dla Piotrka, dla idei, do której ich przekonał, dla jego uroku. Zrobił dziesiątki przedstawień teatralnych, filmów. Pracoholik, który się nie spieszył. Wciąż zapalony do kolejnej sztuki, filmu, eksperymentu w Zakopanem, Gdyni, Legnicy. My wszysc