"Święta Joanna szlachtuzów" w reż. Jarosława Tumidajskiego w Teatrze Miejskim w Gdyni. Pisze Jarosław Zalesiński w Teatrze.
To dziwne, że "Święta Joanna szlachtuzów" Brechta tak długo, bo do marca 2008 roku, czekała na polską prapremierę. Okazało się, że po adaptacji, jakiej poddał tekst sztuki Jarosław Tumidajski, reżyser przedstawienia w gdyńskim Teatrze Miejskim, zadziwiająco pasuje ona do naszych czasów. Wystarczyło tekst oczyścić z kontekstu historycznego: widma proletariackiej rewolucji, bolszewików, planu pięcioletniego w Rosji i Wielkiego Kryzysu, żeby odsłoniło się to, co w sztuce Brechta ważniejsze i ciekawsze. W "Świętej Joannie szlachtuzów" Brecht przeczuł i opisał mechanikę "ustroju kupna i sprzedaży". Niewiele się tu od czasów Brechta zmieniło. Co do samej zasady, być może nie zmieniło się nic. To właśnie, chociaż nie tylko to, pokazuje Tumidajski. Że reżyser oczyścił tekst ze wszystkiego, co zbędne, widać na scenie, zanim jeszcze pojawią się aktorzy. Widzowie usadowieni na specjalnie wybudowanym podeście mają przed sobą pustą przestrz