"Złe zachowanie" po 20 latach. Spektakl Andrzeja Strzeleckiego w prywatnym teatrze Viva Art jest ilustracją powiedzenia o tym, że nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki.
Przed 20 laty spektakl Strzeleckiego oparty na piosenkach legendy jazzu Thomasa Fatsa Wellera wpadł w polskie życie teatralne jak meteor z innego świata. W połowie lat 80. teatr powoli podnosił się z letargu po stanie wojennym i bojkocie, a tu na scenie Ateneum studenci szkoły teatralnej swingowali, stepowali i śpiewali bluesy, jakby się urodzili w latach 20. w Harlemie, a nie nad Wisłą. W Warszawie musicale były wciąż nowinką, teatr Roma nosił nazwę Operetka Warszawska, a pułap możliwości w tej dziedzinie sztuki wyznaczał Teatr Muzyczny w Gdyni i jego inscenizacja "Skrzypka na dachu". Dlatego publiczność i krytyka oszalała na punkcie "Złego zachowania". Spektakl zagrano ponad 400 razy, a jego twórca przeniósł się z nowym zespołem do własnego teatru Rampa na warszawskim Targówku. Po 20 latach "Złe zachowanie" powraca do miasta, w którym działa pięć scen muzycznych. Ostatnia operetka zeszła z afisza cztery sezony temu. Na castingi do musicali przy