Spektakl swoją formą nawiązuje do tradycji kabaretu literackiego - o "Kpinach i kpinkach" w reż. Mirosław Bielińskiego w Teatrze im. Żeromskiego w Kielcach pisze Agata Kulik z Nowej Siły Krytycznej.
"Kpiny i kpinki", najnowszy spektakl w Teatrze im. Stefana Żeromskiego w Kielcach, powstał w oparciu o teksty Mariana Załuckiego i Wojciecha Młynarskiego. Reżyserem jest, debiutujący w tej roli, Mirosław Bieliński, od 1995 roku aktor kieleckiej sceny. Ciekawa byłam, jak Bieliński złoży teksty Załuckiego i Młynarskiego, by z fraszek, wierszy i piosenek powstał spektakl, a nie akademia "ku czci". Reżyser zrobił to tak: zaprosił widzów, do knajpki utrzymanej w klimacie lat 50. i 60. ubiegłego stulecia, gdzie barman doskonale zna swoją stałą klientelę. Pan na pianinie przygrywa melodie z tamtych lat, alkohol leje się obficie, a bohaterowie "pod wpływem" zwierzają się przyjacielowi zza baru - jednocześnie spowiadają się publiczności. Lekkie, zabawnie, ale nie pozbawione mądrości teksty wyśmiewają narodowe wady, kpią z obyczajów. Dobrotliwie i z przymrużeniem oka pokazują bohaterów uwikłanych w uczuciowe problemy - z których tak naprawdę na trzeź