EN

1.12.2009 Wersja do druku

Dobra wróżka. Po śmierci Grażyny Karaś-Piekarczyk

Załatwiała, biegała, organizowała, uciszała, uśmiechała się, prosiła... Ukrywała się w cieniu, znikała i pojawiała się nagle, gdy czuła, że jej obecność jest potrzebna. Grażynka Karaś była (ten czas przeszły nie może mi wciąż przejść przez gardło) tancerką, pedagogiem, organizatorem, ale przede wszystkim kimś opętanym tańcem. Balet był różdżką tej dobrej wróżki, którą usiłowała zmieniać i poprawiać świat - zmarłą tancerkę wspomina Józef Opalski w miesięczniku Kraków.

Załatwiała, biegała, organizowała, uciszała, uśmiechała się, prosiła... Ukrywała się w cieniu, znikała i pojawiała się nagle, gdy czuła, że jej obecność jest potrzebna. Grażynka Karaś była (ten czas przeszły nie może mi wciąż przejść przez gardło) tancerką, pedagogiem, organizatorem, ale przede wszystkim kimś opętanym tańcem. Balet był różdżką tej dobrej wróżki, którą usiłowała zmieniać i poprawiać świat. Jemu poświęciła swoje - jakże pracowite! - życie. Dla jego popularyzacji zrobiła więcej niż ktokolwiek w naszym mieście. Stypendystka w Balecie XX Wieku Maurice'a Bejarta, mimo propozycji trzyletniego kontraktu wróciła do Krakowa marząc o przeniesieniu tu swoich doświadczeń, zdobytych u wielkiego Francuza, zrewolucjonizowaniu krakowskiego baletu. Nie udało się. I to była jej największa, gorzka klęska. Ale nie poddawała się. Wraz z Przemysławem Śliwą wymyśliła niezwykłą Krakowską Wiosnę Baletową, dzięki któr

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Dobra wróżka

Źródło:

Materiał nadesłany

Kraków Nr 10/11/10/11-2009

Autor:

Józef Opalski

Data:

01.12.2009