EN

31.01.2004 Wersja do druku

Dobra biała broda

"Ale sława także przygasa - pisał Jan Kott o Ionesco. Albo jeszcze inaczej: ma białą brodę. W niewielkiej salce teatrzyku na me de la Huchette od trzech dziesiątków lat bez mała, co wieczór grana jest Łysa śpiewaczka i Lekcja. Uczennicę gra już chyba wnuczka, a może nawet i prawnuczka pierwszej odtwórczyni. Kiedyś spektakl kończyły częściej gwizdy niż oklaski. Dziś tę salkę do ostatniego miejsca zapełniają turyści. Czasem amerykańscy; głośno się śmieją, chociaż nie rozumieją ani słowa. Absurd stał się jak popcorny, można go jeść jak na westernach w kinie. Są różne białe brody". W środę w Teatrze STU po raz 244. zagrano "Wariata i zakonnicę" Witkacego. Minęło już 17 lat od wieczoru, kiedy Dariusz Gnatowski po raz pierwszy wcielił się w Mieczysława Walpurga. Między 19.00 a 20.40 artysta zwany "Gnatem" - znów był niezrównoważony psychicznie. Rachuję, dodaję, odejmuję - i wciąż na ten sam motyw zasadniczy trafiam. Otóż, wc

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Dobra biała broda

Źródło:

Materiał nadesłany

Dziennik Polski nr 26

Autor:

Paweł Głowacki

Data:

31.01.2004