W wigilię bytomskiej premiery "Poławiaczy pereł" Georgesa Bizeta telewizja pokazała film "Gallipoli", opowiadający o losach australijskich ochotników podczas I wojny światowej. Nocą poprzedzającą natarcie Australijczyków na pozycje Turków, jeden z oficerów próbuje uspokoić skołatane nerwy i uciec choć na moment ze śmiertelnego półwyspu w świat opery. Za pomocą prymitywnego patefonu (wszak to dopiero początek wieku) słucha właśnie fragmentu I aktu "Poławiaczy pereł". Liryczna aura "Poławiaczy", zderzona z grozą wojny wyraziście uwydatniła dramatyczny kontrast. Niewiarygodne, że to subtelne dzieło napisał ten sam kompozytor, który po 12 latach stworzył dynamiczną "Carmen". Zdumiewające, że z tych dwu utworów właśnie ,Carmen" padła na prapremierze, podczas gdy "Poławiacze" ogromnie się paryskiej publiczności spodobali. Chociaż... jeżeli się nie spogląda na "Poławiaczy" poprzez "Carmen" a więc niejako "z drugiej strony lo
Tytuł oryginalny
Dobijacze pereł
Źródło:
Materiał nadesłany
Trybuna Śląska nr 132