- Pan powie - w tych filmach, to wy się kochacie naprawdę, czy tylko na niby? I widzę w tych świecących, tym razem z niepohamowanej ciekawości oczach, że ponad wszystko pragnie, aby odpowiedź brzmiała twierdząco! No to mówię: "Wie pan - naprawdę" - pisze w felietonie w Foyer Zbigniew Zamachowski.
Aniśmy się obejrzeli, a tu już nie tylko pojedyncze kartki z kalendarza mus jest zrywać, ale cały kalendarz trzeba pokornie odłożyć do lamusa z Przeszłością. Chudy taki, dynda na gwoździu, ilekroć ktoś przechodząc muśnie go powietrzem, jakby chciał jeszcze raz zwrócić na siebie uwagę, zanim ktoś bezlitośnie zerwie zeń ostatnią, grudniową kartkę, spoza której już żadnej Przyszłości wywróżyć się nie da. Cóż robić? Ano westchnąć, kartkę wyrzucić do śmieci, a na jej miejsce powiesić na zmęczonym gwoździku przezornie kupiony wcześniej, pachnący świeżą farbą, nowiutki kalendarz! Chociaż prawdę powiedziawszy, jakby się beztrosko nie zabierać do tej błahej, zdawałoby się, czynności, to i tak się człowiek nie opędzi od uporczywie powracającego w takich razach "echa dni minionych". Bo jak tu się opędzić chociażby od wspomnienia tych wszystkich niedawno spotkanych ludzi, których suma twarzy, wbrew woli, zlewa się w jedną zesz�