W interesujących i, moim zdaniem, na ogół słusznych uwagach Józefa Grudy o "Imionach władzy" Jerzego Broszkiewicza ("Teatr i film", nr 21) spotkałem parokrotnie moje nazwisko w kontekście wątpliwości, które pragnąłbym rozproszyć, i zapytań, na które pragnąłbym odpowiedzieć. 1. Nieporozumieniem jest, gdy Gruda twierdzi, że szczególnie jakoby podobała mi się pierwsza jednoaktówka z tryptyku Broszkiewicza, "Klaudiusz". W recenzji mojej - opublikowanej w "Trybunie Ludu" z dnia 20 września ub.r., a zatem będącej chronologicznie pierwszą wypowiedzią krytyki prasowej o "Imionach władzy" - zająłem stanowisko inne niż następni recenzenci. To znaczy: podkreślając sceniczną brawurę autora (akt-monolog), nie zamknąłem jednak oczu na braki "Klaudiusza". 2. Grudzie wydaje się, że to nie autor lecz reżyserka Zamkow odebrała sens postaci księcia Juana w jednoaktówce "Filip", zmieniając Juana w ulizaną kukłę. No cóż - widziałem rów
Tytuł oryginalny
Do Redaktora Teatru i Filmu
Źródło:
Materiał nadesłany
Teatr i Film nr 2