"Strategia dla dwóch szynek" w reż. Włodzimierza Kaczkowskiego Sceny Współczesnej w Teatrze Stara Prochoffnia w Warszawie. Pisze Tomasz Miłkowski w Przeglądzie.
Jeśli ktoś chce sobie przypomnieć historycznie skompromitowaną definicję: "Wolność jest to uświadomiona konieczność", niech obejrzy monodram "Strategia dla dwóch szynek". Utwór napisany ćwierć wieku temu przez Raymonda Cousse'a jako groteskowe zwierciadło oportunizmu posuniętego na skraj (oto bowiem świnia hodowlana walczy o swoją niezależność, czyli prawo samoobsługowego pakowania się do puszek w postaci szynki konserwowej, bez udziału człowieka) zachował świeżość. Nie ubywa bowiem ludzi, skłonnych uczestniczyć w samozniewoleniu dla osiągnięcia zgoła pozornych korzyści, nie brak i takich, którzy swój upadek ozdabiają cnotami posłuszeństwa, lojalności i innych wzniosłych zawołań. Cousse to bezlitośnie kompromituje, wkładając w usta za przeproszeniem świni, która wprawdzie jest wieprzem hodowlanym, ale niekoniecznie, bo po trosze wykładowcą, po trosze zalęknionym człowieczkiem, po trosze samotną drobiną w świecie, który nie inter