Olga Tokarczuk była po spektaklu zadowolona. Nie wyobrażała sobie "Prawieku i innych czasów" na scenie. Choć oglądała próby, nie uczestniczyła w "przekładzie" swojej książki na przedstawienie. Szkoda. Dlaczego? Cóż, z "Prawiekiem..." Olgi Tokarczuk zetknęłam się półtora roku temu. To powieść na jeden wieczór, taka, która wciąga już pierwszym akapitem tekstu. Kiedy więc usłyszałam, że Wierszalin, w Teatrze Dramatycznym w Wałbrzychu robi spektakl na podstawie tej książki, dwa tygodnie marudziłam o wysłanie mnie na prapremierę. Być może trzeba było zostać w domu i wizją reżyserską Sebastiana Majewskiego nie psuć sobie własnej. Wierszalin potrafi wprawić publiczność w zdumienie i zachwyt, udowodnił to nie raz. Przedstawienie w wałbrzyskim Teatrze Dramatycznym również zdumiewa, brakiem trafności i zgrania jego elementów. Aktorzy przeszkadzają sobie wzajemnie, przeszkadzają akcji, toczącej się jakby poza nimi, dekoracjom, które jed
Tytuł oryginalny
Do Prawieku kuchennymi drzwiami
Źródło:
Materiał nadesłany
Gazeta Robotnicza nr 110