Pracę nad sztuką Tadeusza Różewicza "Do piachu" rozpocząłem w pierwszej połowie grudnia 1978 roku. Premiera odbyła się w prowadzonym wówczas przeze mnie Teatrze Na Woli, 31 marca roku 1979. Było więc sporo czasu na przygotowanie tego przedstawienia. Zanim jednak doszło do rozpoczęcia prób, "Do piachu" miało już swoje koleje, również w moim życiu. Utwór Różewicza przeczytałem po raz pierwszy cztery lata wcześniej, w roku 1974. Był to dla mnie wstrząs. Zanotowałem sobie wtedy uwagę: diament bezużyteczny. Nie mogłem się w tej sztuce z czymś pogodzić, budziła we mnie lęk, miejscami odrazę - ale i jakiś nieokreślony niepokój, wynikający z braku wiary we własny sąd. Myślą przecież uparcie wracałem do tego utworu. Był mi w jakiś niewytłumaczalny sposób bliski i przejmujący. Czytałem "Do piachu" i pogrążałem się coraz bardziej w mrocznej, cuchnącej wądołem i ścierwem postaci bohatera. Bohatera? Jego fragmentaryczność c
Tytuł oryginalny
Do piachu Różewicza: dzieje prapremiery
Źródło:
Materiał nadesłany
Dialog nr 3