Po lekturze wywiadów, jakich ostatnio udzieliła Pani w wielu mediach, a związanych z wydarzeniami na premierze Lupy "Persona. Ciało Simone", podobnie jak Pani ubolewam nad upadkiem poziomu i etosu w wielu zawodach artystycznych i tych z nimi związanych (np. w mediach) oraz bezzasadnym promowaniem i wynagradzaniem ponad miarę osób i zjawisk poślednich kosztem prawdziwych artystów i kultury wysokiej - pisze do Gazety Wyborczej Ryszard Grzegórski z Włocławka
Jest to szczególnie skandaliczne, gdy odbywa się w mediach publicznych. Ale zadaję sobie pytanie, czy nie ma w tym również naszej (widzów, czytelników, słuchaczy) winy. Przecież to nie Marsjanie oglądają milionami debilne seriale, za autorytety mają pogodynki i czytają (jeżeli w ogóle coś czytają) te chyba już setki kolorowych pisemek. Gdy pierwszy raz wyjechałem na Zachód (a był to wakacyjny dwutygodniowy wyjazd studencki do Londynu, na pokrycie kosztów którego pracowałem ciężko w wakacje przez trzy miesiące), to prawie wszystkie dewizy wydałem na bilety do kina. Chciałem zobaczyć niedostępne wówczas w Polsce filmy "Blaszany bębenek", "Łowca jeleni", "Ostatnie tango w Paryżu", "Annie Hall". Teraz też, mieszkając we Włocławku, staram się na bieżąco oglądać dobre filmy i spektakle teatralne. Jeżdżę więc często do Warszawy. Ile osób w Polsce czuje potrzebę obcowania z kulturą wysoką? W czterdziestomilionowym kraju, gdzie kszta�