Nie ma dziś dramatopisarza, który umiałby z taką bezwzględnością jak Czechow opisywać miałkość naszego istnienia i wszelkich naszych poczynań.
Każdemu się zdaje, że w swych rozterkach i cierpieniach "do Hamleta podobny" (tak postrzegali Płatonowa ludzie uwikłani w jego los), że tragedię życia gra, a Czechow chłodno i spokojnie udowadnia, że to, co przeżywamy, to żaden Hamlet i żadna tragedia, lecz żałosna farsa niegodna współczucia, co najwyżej politowania. Reżyserzy wystawiający Czechowa często sentymentalizują sceniczne dzieje wyobrażonych przez pisarza postaci, zalewają ich życie łzami, choć sam pisarz przed tym przestrzegał i zachęcał do traktowania swoich utworów jak komedii. Bo jeśli nawet do Hamleta podobni, to tylko podobni, a nie tacy jak Hamlet. Zaś podobieństwo do wielkich historii właściwe jest farsie. Czechowa grać trzeba i warto bez końca, bowiem jego dramaty wypełniają dotkliwą lukę we współczesnej dramaturgii, pokazując w działaniu człowieka nowoczesnego. Cóż z tego, że osadzonego w XIX-wiecznej rodzajowości, skoro wystarczy ją odjąć, by otrzymać nieudacz