Po wydarzeniach ostatnich tygodni śmieszą mnie ambicje wrocławskich decydentów zabiegających o tytuł ESK 2016. Nie wystarczy organizowanie festiwali teatralnych i przyznawanie literackich nagród, nie wystarcza uniesienia koneserów muzyki klasycznej i zachwyty kinomanów przyjeżdżających na festiwal filmowy, by zgodnie z prawdą mówić, że jesteśmy miastem kulturalnym - pisze Agata Saraczyńska w Gazecie Wyborczej - Wrocław.
Hala Stulecia to jedyne miejsce w mieście, gdzie można organizować koncerty, ale niedługo idzie do remontuTo prawda, jest coraz więcej niewielkich klubów, w których koncerty grają debiutanci i zespoły średniej ligi, a Halę Stulecia czasem wypełniają tłumy spragnione gwiazd estrady. Jednak od momentu zamknięcia Wytwórni Filmów Fabularnych nie ma we Wrocławiu miejsca, gdzie można by organizować koncerty, na jakich w Warszawie, Łodzi, Krakowie czy Poznaniu bawi się po tysiąc, dwa tysiące osób. Nie nadają się do tego istniejące kluby, o czym przekonaliśmy się ostatnio podczas koncertu Kultu w Eterze czy niedzielnego występu Tricky'ego w Kultowej. Nie tylko nie mieści się tam tyle osób, a mała widownia sprawia, że bilety są drogie. A ci, co już zapłacili (na Tricky'ego trzeba było wydać 130 zł), nie widzą tego, co dzieje na scenie, ani nie słyszą dobrze muzyki. To nie są europejskie standardy. A w dodatku - lepiej nie będzie. Postindustrialn