9 lat temu - w pierwszą rocznicę śmierci Andrzeja Hiolskiego - Opera Śląska dedykowała mu spektakl "Strasznego dworu", w którym artysta zawsze zachwycał. Obecnie, w dziesiątą rocznicę śmierci, również odbył się koncert barytonów poświęcony pamięci tego wielkiego artysty. Wzięło w nim udział 7 śpiewaków, stale współpracujących z bytomskim teatrem. Teatrem, w którym stawiał swe pierwsze sceniczne kroki i do którego stale wracał - pisze Marek Brzeźniak w Śląsku.
9 lat temu - w pierwszą rocznicę śmierci Andrzeja Hiolskiego - Opera Śląska dedykowała mu spektakl "Strasznego dworu", w którym artysta zawsze zachwycał. Jego interpretacja arii Miecznika "Kto z mych dziewek, w serce której"... nie miała sobie równej w powojennych dziejach teatru polskiego. W piątą rocznicę śmierci solisty otwarto w Operze Śląskiej salę śpiewu jego imienia i zorganizowano koncert barytonów. Obecnie, w dziesiątą rocznicę śmierci, 26 lutego br., również odbył się koncert barytonów poświęcony pamięci tego wielkiego artysty. Wzięło w nim udział 7 śpiewaków, stale współpracujących z bytomskim teatrem. Teatrem, w którym stawiał swe pierwsze sceniczne kroki i do którego stale wracał. Prowadzący ten wieczór Tadeusz Kijonka przypomniał, że Hiolski niechętnie przyjmował zaproszenia do czcigodnych gremiów jurorów. Wyjątkiem była Opera Śląska - tu na Konkursy Didurowskie zawsze znajdował czas. Małgorzata Komorowska w nied