"Balladyna" w reż. Natalii Babińskiej w Teatrze Polskim w Bielsku-Białej. Pisze Danuta Lubina-Cipińska w Śląsku.
Gdybym miała sądzić na podstawie pierwszej premiery nowego dyrektora Teatru Polskiego w Bielsku-Białej o tym, co czeka tę scenę, to bym powiedziała, że pisana jest jej stagnacja prowincjonalnego teatru. Na szczęście pierwsza jaskółka wiosny nie czyni. Mocno chcę wierzyć w tę ludową mądrość. "Balladyna" Juliusza Słowackiego w reżyserii Natalii Babińskiej to ponad trzygodzinny spektakl. Reżyserka zadbała o to, by Słowacki w grobie się nie przewracał z wrażenia, co można zrobić z jego dramatem. Nie pocięła go zatem i nie uwspółcześniła. Balladyna nie biega ze smartfonem przy uchu, a Kirkor nie ma laptopa, narzędziem mordu jest nóż i sztylet, W pamięci pozostanie kilka niezwykle plastycznych scen i piękna, acz oszczędna scenografia Julii Skrzyneckiej. a nie laser. Jednak rezygnacja z atrybutów współczesności - co jest najprostszym sposobem na odświeżenie klasyki - nie zagwarantowała sukcesu temu przedstawieniu. Nie ma bowiem w nim emocji,