"Piąta strona świata" Kazimierza Kutza w reż. Roberta Talarczyka w Teatrze Śląskim w Katowicach. Pisze Andrzej Lis, członek Komisji Artystycznej XIX Ogólnopolskiego Konkursu na Wystawienie Polskiej Sztuki Współczesnej.
Ci, którzy wiedzą lepiej, piszą o tym różnie. Można wyczytać, że Kazimierz Kutz pisał swoją Piątą stronę świata przez sześć lat, przez lat czterdzieści dwa, albo i całe życie. O śląskości Kutza nie ma co przypominać, bo wszystko, co w jego twórczości najważniejsze, tam ma swoje najstarsze korzenie i najmłodsze kiełki. Być może kiedyś językoznawcy zechcą pochylić się nad oryginalnymi właściwościami jego języka, w którym śląska gwara wadzi się z językiem polskim o to, którymi słowami lepiej da się wyrazić to, o czym się myśli. Być może przyglądając się słowom i frazom będzie można także coś powiedzieć o czasach, kiedy powstawały. Bo w tym trudzie Kutzowego pisania dobieranie najważniejszych słów jest najpierw widoczne. Zdanie otwierające powieść: "Odbiył mi dekel, chyba mom ptoka i niy wiym, jak pisze się książka" po polsku zabrzmiałoby dużo słabiej. Gdyby napisał, że "uderzyło mi do głowy", albo "w głowie tr