"Pinokio" w reż. Jarosława Kiliana w Teatrze Polskim w Warszawie. Pisze Tomasz Miłkowski w Przeglądzie.
Nasyconą energią, dowcipem i liryzmem opowieścią o Pinokiu Jarosław Kilian żegna się z dyrekcją Teatru Polskiego w Warszawie. Niech rosną długie nosy tym, którzy będą głosić, że były to lata dla Polskiego stracone. Tymczasem obejrzeć mogą pełną radości i smuteczku bajkę do muzyki Grzegorza Turnaua i oddać się smakowaniu teatralnej zabawy. Kilian z szerokim gestem zaprasza do przeglądu teatralnych sztuczek ze starej szuflady - zamiast projekcji wideo daje katalog rozmaitych sposobów budowania scenicznych sytuacji za pomocą skrótu, malowanej kurtyny, zapadni, wprowadzanego na kółkach pudełka pokoju albo skaczącego polana. Inkrustuje bajkę popisowymi numerami dell'arte, włoskiej opery i piosenki ludowej. Rodowód tych pomysłów jest oczywisty - lata współpracy z ojcem Adamem Kilianem, wyraźny wpływ tradycji teatru lalkowego odciska ożywcze piętno na spektaklu, gdzie podziwiać możemy marionetki, wzburzone fale morza, pokazy sztuczek iluzjonistycz